Siódmy nawyk: Ostrzenie piły

„Kiedy czasami zdam sobie sprawę z olbrzymich konsekwencji całkiem małych rzeczy…
Nie mogę odeprzeć myśli… że małych rzeczy nie ma”
                                                                                                                      Bruce Barton

Siódmy nawyk: Ostrzenie piły

Małe rzeczy – czy są małe rzeczy?

Czy to, że dzisiaj nie poćwiczyłam ma jakieś znaczenie? Zrobię to jutro!

A może  jednak to małe lenistwo dzisiaj, albo zła organizacja spowodowały, że nie przyspieszyłam tętna mojej krwi, nie udrożniłam naczyń krwionośnych, a jutro coś się wydarzy i też nie będę mogła poćwiczyć, a dojdzie do tego sytuacja bardzo stresowa i zabraknie  drożności naczyń i siły serca i nagle wszystko zmieni się, bo dopadnie mnie zawał serca.

Prawdą jest, że usłyszałam już od lekarza słowa, że być może jestem tuż po albo tuż przed zawałem serca. W takiej chwili zatrzymujesz się, uświadamiasz sobie,że  jednak można się zatrzymać i zaczynasz analizować. Czy wszystko jest dobrze? Czy podejmuję dobre decyzje? Czy dobrze wykorzystuję dany mi czas?

Do dziś wierzę, że zmiany w moich komorach sercowych, to jednak następstwo grypy, a nie stanu przedzawałowego, a jednak wymagało to ode mnie zastanowienia i zweryfikowania moich zachowań.

Oczywiście, takie rozważania można, a nawet trzeba podejmować w każdej sferze naszego życia.

Dotyczy to ciała, duszy, serca i umysłu.

Ale wróćmy do nawyków. Dodam teraz  jeszcze wyjaśnienie, dlaczego ten nawyk nazywa się ostrzenie piły.

S.Covey pokazuje  przykład mężczyzny, który z użyciem piły ścina drzewo.

Obserwator z boku podchodzi i pyta – co robisz?

– Nie widzisz? Ścinam to drzewo.

– Wyglądasz na bardzo zmęczonego! – mówi – Długo już to robisz?

– Ponad pięć godzin – odpowiada. – I jestem skonany! To ciężka praca.

– Może zrób małą przerwę i naostrz piłę? – proponuje. – Z pewnością poszłoby wtedy szybciej.

– Nie mam czasu na ostrzenie piły – odpowiada mężczyzna stanowczo. – Ścinam drzewo.

Ten nawyk siódmy to czas na ostrzenie piły. Jest podsumowaniem i uzupełnieniem wszystkich nawyków.

Chodzi tu bowiem o czas na zregenerowanie sił, by być bardziej wydajnym, a jeszcze bardziej o zastanowienie, czy to co robię ma sens.

Okazuje się , że najważniejsze  nie jest to, by coś robić, ale by to robić mądrze. By jak najwięcej czasu spędzać w ćwiartce II – pisałam o tym przy okazji nawyku trzeciego – 26.03., a konsekwencją nie pozostawania w tej II ćwiartce jest konieczność przebywania w I ćwiartce, gdzie „gasimy pożary” . Najczęściej skutek jest taki, że nagle brakuje zdrowia, sypią się związki i relacje, wpadamy w depresję, albo po prostu tracimy kontrakty, umowy czy też pracę, a wszystko niestety  z braku pracy nad sobą, nawet jeśli nie widać tego na pierwszy rzut oka.

Nie można też niestety skupić się tylko na jednej sferze, koniecznością jest zachowanie proporcji. Żeby to dostrzec  trzeba się zatrzymać i zastanowić nad swoim życiem. I tylko takie ciągłe powracanie do tego momentu zastanowienia prowadzi nas do stałego jednostajnego wzrostu. Przypomina to wchodzenie po krętych  schodach, niby jesteśmy ciągle w tym samym miejscu, a jednak wciąż pniemy się  w górę.

I znów dochodzimy do kolejnej zachwycającej tajemnicy życia. Oznacza to bowiem, że nawet jeśli pozostajemy na co dzień w tym samym miejscu, układzie, z tymi samymi ludźmi, w tej samej pracy to my czyli i Ty i ja, każdego dnia możemy być inni, lepsi, dojrzalsi. Zaryzykuję – świętsi?!

Czyż to nie wspaniała przygoda zwana życiem?

I tego wzrastania Tobie i sobie życzę!

I niech Moc będzie z Tobą!

Czekam na Twoje opinie i doświadczenie w tym względzie!

Skomentuj wpis!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Shopping Cart