Na początku było słowo – uważaj jakiego używasz języka!

Zadzwoniła i zdecydowanym głosem powiedziała:
– Dzień dobry – dzwonię, bo chcę się dowiedzieć się u źródła, jak będą wyglądały te warsztatym które Pani prowadzi – pytała o Przebudzenie.
Spokojnie opowiedziałam co i jak.
– Ale wie Pani – odpowiedziała – ja nie lubię takiego gadania naiwnego, że trzeba przetrzymać, że wszystko będzie dobrze.
– A czego Pani potrzebuje? – zapytałam.
– Najlepiej to cudu, albo żeby zniknął. Po prostu nie mogę patrzeć, nie mogę znieść, że ktoś taki chodzi po ziemi. Że mnie tyle lat oszukiwał, że nagle dowiaduje się, że ma dziecko…Że jest takim… Że zrobił to mnie i naszym dzieciom. Powiem, jak na niego mówię… i tu sypie się wiązanka niecenzuralnych, i strasznych słów.

Osobiście za każdy taki wstrząs jestem wdzięczna Panu Bogu – boli, ale pozwala wzrastać w dobrym.

Nie będę tu tego pisać, bo szkoda przestrzeni i czasu na takie słowa.
Czy rozumiem te emocje – tak, bardzo dobrze.
Ale…
Tak! Jest “ale” , którego też się kiedyś potrzebowałam nauczyć.

Kiedy wreszcie zatrzymała potok wyrzucanych z wielką energią ciężkich słów, zapytałam.
– Gdzie Pani jest, po której stronie, jak Pani używa takich słów? Rozumiem, że jest Pani wierząca skoro chce Pani przyjechać na takie warsztaty?
– Tak, oczywiście. Proszę Pani ja wiem, że trzeba się modlić, wzywać wstawiennictwa świętych, ale ja kompletnie nie radzę sobie z moimi emocjami. Bo mi się w głowie nie mieści, że mój mąż okazał się takim…
– Chwileczkę, stop, ja wiem, że jest strasznie trudno, tylko jak Pani używa takiego języka, to po której stronie Pani staje. Po stronie Dobra – Boga, czy po stronie Zła – Szatana?
Zatrzymała się. Tak jakby coś wreszcie do niej dotarło.
– Niech mi Pani powie – kontynuowałam, czy Pani jest po dobrej stronie? Czy zupełnie niechcąco nie dała się Pani wciągnąć w spiralę nienawiści? Czy myśli Pani, że dzieciom jest lżej jak widzą Pani złość i słyszą Pani słowa. Wiem, że to trudne, ale coś się wydarzyło i trzeba się z tym zmierzyć, zobaczyć też swój udział, choćby nie do końca świadomy. (Sama tego doświadczyłam, i ta prawda była dla mnie najcięższe).
Kiedy chciała jeszcze wrócić do złych emocji, znów zdecydowanym głosem powiedziałam:
– Nic się nie zmieni, jak nie zacznie Pani świadomie panować nad słowami. Słowa mają moc! Pamięta Pani ten fragment: Na początku było słowo…
Proszę nad tym pomyśleć i podjąć dobrą decyzję i oczywiście zapraszam na warsztaty, tam bardzo mocno zgłębimy temat.

Chyba coś w Niej zostało, coś dotarło.
Wiem tylko jedno, każdy z nas czasem potrzebuje takiego “prysznica”! Ja osobiście za każdy taki wstrząs jestem wdzięczna Panu Bogu – boli, ale pozwala wzrastać w dobrym.
Jeżeli TY też przeżywasz trudne sytuacje w swoim życiu, błagam, zwróć uwagę na słowa, których używasz i to na czym koncentrujesz swoją uwagę!

Zdecyduj, że chcesz być po dobrej stronie i czy nie dasz się wkręcić w spiralę nienawiści. 

Jak zmienić swój język? 

  1. Zdecyduj, że chcesz być po dobrej stronie i czy nie dasz się wkręcić w spiralę nienawiści. 
  2. Pamiętaj, że nie możesz być trochę dobra, lub trochę zła – podejmij konkretną decyzję, że mówisz tylko dobre słowa, albo nie mówisz wcale. 
  3. Zwróć uwagę, jakie sytuacje wywołują najostrzejsze słowa i świadomie podejmij  decyzje, co zrobisz zamiast wyrzucać z siebie potok  inwektyw.  
  4. Poproś o pomoc bliskich – Rodziców, Rodzeństwo, Przyjaciółki czy też swoje dzieci, aby cierpliwie zwracali Ci uwagę. 
  5. Użyj kotwicy dobrego słowa, czyli coś co będzie Ci przypominać o Twojej obietnicy mówienia tylko dobrych słów. To może być bransoletka na nadgarstku, obrazek, kartka, które będą Ci o tym przypominać, czy też tapeta w telefonie.
  6. Codziennie wieczorem zrób uczciwie rachunek sumienia i sprawdź jak Ci idzie i nie zapominaj prosić o pomoc Najwyższego Doradcę. 

Koniecznie daj znać w komentarzu, jaki jest Twój sposób na zmianę złych nawyków!

1 thought on “Na początku było słowo – uważaj jakiego używasz języka!”

Skomentuj wpis!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Shopping Cart