Dwie rzeczy pouczają człowieka o całej jego naturze: instynkt i doświadczenie. Blaise Pascal
Każda umiejętność jest Twoją wartością.
Kiedy ostatni raz uprawiałaś/uprawiałeś fitness umysłowy, a chociażby fizyczny?
Bardzo spodobało mi się to pytanie, zasłyszane kiedyś u prof. Rafała Ohme. Dlaczego zadał takie pytanie? Przekonywał słuchaczy do podejmowania w swoim życiu ciągle nowych wyzwań, gdyż rozwija nas tylko to co nowe. Jeżeli więc w każdym tygodniu uczymy się czegoś nowego, robimy coś czego nigdy nie robiliśmy to mamy szansę zarówno na dłuższą młodość, jak i ciekawsze życie.
Z młodością jest tak, według jego opinii, że dopóki uczymy się nowych rzeczy, dopóty jesteśmy młodzi.
Wzięłam więc sobie tę naukę do serca i wciąż szukam okazji aby zrobić coś nowego, najlepiej coś takiego, czego jeszcze nigdy w życiu nie robiłam.
W ubiegłym roku miałam okazję być na Festiwalu Inspiracji, nawiasem mówiąc świetna impreza, czekam na następne edycje.Na tym to festiwalu miałam szczęście wygrać specjalny prezent, a był to lot na Fly-bordzie, po polsku – Latające kapcie.
Ponieważ zrealizowanie tej nagrody wymagało dużego zbiornika wodnego , zdecydowałam, że najlepsze miejsce to będzie Bałtyk i Sopot.Tak więc zaplanowałam wakacje z dziećmi tak, aby znaleźć się w tym roku nad polskim morzem i zrealizować tę nagrodę.
Szczerze powiedziawszy jak wszystko zaczęłam realizować i wreszcie miałam zadzwonić aby zamówić wygrany lot nad wodą, najpierw na youtubie sprawdziłam na czym to polega. Trochę się zawahałam, czy to aby na pewno dla mnie. Wiem, że moi synowie chętnie zrealizowaliby wygraną za mnie. Przypomniałam sobie wtedy słowa prof. Ohme i szybko zadzwoniłam, aby zamówić lot jednak dla siebie i zmierzyć się z własnym strachem.
Dopóki jeszcze było daleko to sama przed sobą i dziećmi byłam bardzo odważna, a kiedy w dzień realizacji zobaczyłam za oknem w Sopocie deszcz po prostu zwątpiłam w sens swojej decyzji.
Znów się z sobą pozmagałam: zadzwoniłam z zapytaniem czy w deszczu też odbywają się loty, a kiedy uzyskałam twierdzącą odpowiedź lekko się zmieszałam. Dziewczyna po drugiej stronie słuchawki była bardzo konkretna i od razu zapytała, kiedy mam ten planowany lot. Sprawdziła rezerwacje i okazało się, że niestety nie ma jej. Najpierw odetchnęłam z ulgą, ale zaraz się zdyscyplinowałam i umówiłam się na lot na dzień następny. I to była świetna decyzja, bo następnego dnia była piękna plażowa pogoda.
Następnego dnia razem z dziećmi pojechałam na molo, odnaleźliśmy stanowisko lotów. Najpierw poobserwowałam chwilę zmagającego się z lataniem około 30-letniego mężczyznę, który to wynurzał się to zanurzał w wodzie, od czasu do czasu unosząc się nad wodą. Wreszcie, kiedy miał przerwę, przez chwilę mogłam podsłuchać zabawną rozmowę jego i jego żony.Młoda kobieta przepraszała swego męża za „taką” niespodziankę i bardzo gorąco mu obiecała wspaniała kolację i masaż. Mężczyzna najwyraźniej był zmęczony „akrobacjami” w wodzie, ale nie zrezygnował tylko znów wskoczył do wody. Pomyślałam, że to ostatni moment, aby zrezygnować i wyjść z tego „z twarzą”. W tym momencie podeszłam do instruktora , który stał na pomoście i zapytałam tylko czy komuś z klientów coś się stało do tej pory. Kiedy odpowiedział, że jeszcze nie , pomyślałam, że ok – dam radę, a szczerze mówiąc nie chciałam się poddać, ani przed sobą, ani przed dziećmi.
Ubrałam piankę i ”latające kapcie” , wysłuchałam krótkiej instrukcji i wskoczyłam to lodowatej bałtyckiej wody.Najpierw chwila zaaklimatyzowania się w wodzie, a potem nogi w dół, tułów prosto, ramiona szeroko i pomału w górę.
Hurrrra! Jest ! Latam!…
I … plusk do wody. I znowu! Hurra latam! I nagle podnosi mnie coraz wyżej – o nie, ja się boję. I w tym momencie z impetem wpadam do wody na brzuch z wysokości około 4 metrów. O nie – mam dość. Szybka gonitwa myśli – wychodzę! Nie!Nie poddam się. Wychodzę – wszystko mnie boli. Nie, ze mną nie tak łatwo – nie zniechęcą mnie (tak pomyślałam, o instruktorach), dam radę.
I dałam – każde następne wynurzenie z wody było lepsze tzn. dłuższe i stabilniejsze. Latałam nawet na wysokości około 5m i dostałam brawa z pomostu.
Byłam dumna z siebie, a co ważniejsze, moje dzieci były dumne ze mnie.
To uczucie zwycięstwa nad własną słabością jest bezcenne !
Tak to kolejny raz przełamałam siebie i poszłam krok dalej, a co najważniejsze zrobiłam coś czego jeszcze nigdy w życiu nie robiłam, a w pewnym wieku zaczyna to być zdecydowanie trudniejsze niż w młodości.
Kiedy wychodziłam z wody, jeszcze porządnie obiłam sobie biodro – siniak będzie jeszcze długo, ale co tam.Najważniejsza była teraz satysfakcja – uczucie bezcenne, a to że totalnie totalnie zmęczona – odpocznę.
Po wyjściu z wody i dojściu do siebie, kiedy zobaczyłam miny moich synów wiedziałam, że oni też muszą tego spróbować.I oczywiście zaraz im to umożliwiłam. Kiedy patrzyłam na to jak oni szybko zaczęli latać, z jaką łatwością nauczyli się wychodzić z wody, manewrować Fly-bordem i wręcz wygłupiać na oczach bijących im brawo turystach, pomyślałam tylko o jednym:Insert Shortcode…
Każda umiejętność, której się uczymy jest bezcenna,
nawet jak wydaje nam się, że uczymy się niepotrzebnych rzeczy.
Moi synowie, w przeciwieństwie do mnie, potrafią świetnie jeździć na snowboardzie i na deskorolce, i to doświadczenie spowodowało, że latanie na flay-bordzie, dla nich okazało się bardzo proste.
Instruktorzy, którzy obsługiwali nas na molo, stwierdzili że chłopcy mogliby nawet brać udział w zawodach, tak świetnie sobie radzili.
A ja, cóż , pomyślałam – pora uczyć się jazdy na snowboardzie.
Reasumując, warto wciąż się czegoś nowego uczyć – wszystko kiedyś zaprocentuje. Nawet nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić kiedy wykorzystamy swoje różnorakie umiejętności.
Tak więc otwórzmy się na nowe. Każdego dnia, a chociażby tygodnia, nauczmy się czegoś nowego i umożliwiajmy to naszym dzieciom, przyjaciołom i komu się tylko da.
Czego nowego warto się nauczyć?
- nowego języka obcego,
- gotowania nowej potrawy,
- nowych zasad marketingu,
- nowego tańca,
- grania na jakimś instrumencie,
- nowego sposobu robienia prezentacji czy też wystąpień publicznych,
- innego parzenia kawy lub herbaty,
- planowania – inaczej niż zwykle,
- skutecznego słuchania,
- nowego sportu – może jednak snowboard,
- lepszego układania ubrań w szafie,
- piękniejszego ścielenia łóżek,
- używania nowych aplikacji na telefonie,
- jeszcze szybszego podejmowania decyzji,
- szybszego gotowania,
- głębszej modlitwy i medytacji,
- umiejętności dostrzegania najpierw zalet a nie wad innych ludzi i rzeczy,
- skuteczniejszego sposobu sprzedawania,
- szybkiego wychodzenia ze złego humoru ,
- rozpoznawania przebojów muzyki filmowej i nie tylko filmowej,
- zawsze skutecznego serwisu np.w tenisie
- I jeszcze wielu wielu innych rzeczy…
A Ty czego chciałabyś/ chciałbyś się nauczyć ! Napisz koniecznie.
Na drodze nowych wyzwań każdego tygodnia – niech moc będzie z Tobą!
ps. Na zdjęciu przy tym wpisie to ja. 🙂